Język jest uważany za nośnik kultury danego narodu, za coś nieodłącznie związanego z pojęciem tożsamości i przynależności narodowej czy etnicznej. Hipoteza relatywizmu językowego Sapira-Whorfa posuwa się jeszcze dalej, mówiąc, że: „Wobec różnic między językami, ludzie myślący w różnych językach, rozmaicie postrzegają świat”. Kwestia ważności języka, którego uczymy się instynktownie, w rodzinie, ma odzwierciedlenie w określaniu go w poszczególnych językach.
W j. polskim nie bez powodu mówi się o „języku ojczystym”, w j. niemieckim nazywa się go „językiem matczynym” ( niem. Muttersprache). To coś wrodzonego, pierwotnego, towarzyszącego nam od kolebki. Podobny, sentymentalny związek z językiem ojczystym wykazuje dolnoserbski, nazywając mowę ojczystą maśeŕšćina lub mamina rěc, czyli język matki/język matczyny.
W
Brandenburgii język i kulturę dolnołużycką na papierze chroni
tzw. Ustawa o Serbach/Wendach (niem. Sorben/Wenden-Gesetz).
W wymienionej ustawie zagwarantowano Serbołużyczanom nie tylko
prawo do tożsamości narodowej (§
1), ale i przede wszystkim prawo do własnej, odrębnej kultury (§
7) oraz języka (§8). Już w preambule tego dokumentu czytamy, że
prawo to zostało ustanowione w uznaniu woli Serbów/Wendów, dla
których Łużyce od stuleci są ziemią ojczystą, aby chronić ich
język i kulturę, które zachowali do dziś, mimo różnorodnych
prób asymilacji (podkreślenie J.M),
podejmowanych poprzez wieki i aby zachować i wzmocnić ich narodową
tożsamość także w przyszłości1.
Niełatwo
przeoczyć fragment z nieco eufemistycznym wyrażeniem mówiącym o
próbach asymilacji (niem. Assimilierungsversuche),
które śmiało możemy nazwać celowymi zabiegami germanizacji
Serbołużyczan. Zwłaszcza po 1871 r., czyli po zjednoczeniu Niemiec
pod rządami Żelaznego Kanclerza Ottona von Bismarck, zarówno w
Prusach, jak i w Saksonii rozpoczęła się realizacja kursu
antyserbskiego. Istnienie mniejszości narodowych było wtedy
postrzegane jako zagrożenie dla zjednoczonych Niemiec. Bismarck
osobiście interesował się tzw. sprawą serbską. W czasie jego
rządów wprowadzano wiele niekorzystnych dla Łużyczan przepisów.
Nacjonaliści głosili, że dzięki używaniu języka niemieckiego
Łużyczanie wejdą w krąg wyższej, niemieckiej i zarazem
europejskiej kultury. Měrćin Nowak-Njechorński, pisarz, malarz i
działacz narodowy, wspomina w swoim autobiograficznym dziele o tzw.
Wendenzulage,
swoistym dodatku jaki nauczyciele otrzymywali od władz szkolnych pod
koniec XIX i na początku XX w., aby „oduczali
dzieci od obrzydłego łużyckiego gadania”2.
Na
Łużycach Dolnych język dolnołużycki służył aż do 1933 r.
jedynie do nauki religii oraz jako język pomocniczy przy nauce j.
niemieckiego. Codziennością były sytuacje, gdzie serbskie dzieci
idące do szkoły nie znały ani słówka po niemiecku, ale musiały
się go prędko nauczyć, inaczej groziły im kary cielesne oraz
ośmieszenie przed koleżankami i kolegami. Bliska mi osoba, będąca
obecnie po 80-tce, również wspominała, że niemiecki nauczyciel
bił ją kijem po rękach, kiedy usłyszał jak prowadziła rozmowę
z rówieśnikami w swoim języku ojczystym. Tego typu wspomnienia
powtarzają się w opowieściach wielu przedstawicieli starszego
pokolenia.
Po
dojściu do władzy Narodowych Socjalistów język łużycki objęty
został zakazem i kompletnie zniknął
z życia publicznego oraz nierzadko i prywatnego. Politykę
nietolerancji dla dolnołużyckiego oraz jego zakaz uznaje się
dzisiaj jako jeden z głównych powodów szybkiego zaniku znajomości
tego języka.
Po II wojnie światowej wydawało się, że polityka językowa nowych władz jest przychylna Serbom. W Brandenburgii ogłoszono bowiem hasło propagandowe mówiące, że ” Łużyce będą dwujęzyczne” (niem. „Die Lausitz wird zweisprachig”). Następnie utworzono dwa typu szkół: tzw. szkoły typu A (j. dolnołużycki jako język wykładowy, czyli język w którym prowadzono wszystkie zajęcia szkolne) i szkoły B (j. dolnołużycki jako język obcy). Pod koniec lat 50. wraz ze zmianami personalnymi w Politbiurze, zmieniło się jednak również hasło przewodnie dla Brandenburgii. Gloryfikowaną wcześniej dwujęzyczność szybko zastąpiono bowiem sloganem „Łużyce będą socjalistyczne” (niem. „Die Lausitz wird sozialistisch”). Wtedy to j. dolnołużycki z przedmiotu obowiązkowego, stał się przedmiotem fakultatywnym. Tutaj również chciałabym przywołać wspomnienie znajomej osoby, urodzonej w latach 70. w serbskiej wsi Janšojce (niem. Jänschwalde), która sama prosiła mamę, jako uczennica szkoły podstawowej, aby wypisała ją z zajęć dolnołużyckiego, ponieważ miała, w swoim odczuciu, za dużo nauki i była „przeciążona dodatkowymi zajęciami”. Jej mama, która do dziś dużo rozumie po dolnołużycku, dawno jednak zarzuciła porozumiewanie się w tym języku, natychmiast spełniła jej prośbę, robiąc to oczywiście, jak mniemała „dla dobra swojego dziecka”. Dziś cała rodzina wspomnianej osoby, również jej własne dzieci, pielęgnują dolnołużyckie tradycje, dotyczące zwyczajów w ciągu roku, czy też stroju narodowego, żadne z nich nie zna jednak języka ojczystego ich przodków.
Do
zanikania języka dolnołużyckiego przyczyniło się oczywiście
również wydobycie węgla brunatnego, a tym samym zrównanie z
ziemią ponad 130 łużyckich wiosek na Dolnych i Górnych Łużycach.
Przesiedleni do miast Serbowie Łużyccy znaleźli się nagle w
środowisku, gdzie dominował język i kultura niemiecka, którą
przejęli, nie przekazując kolejnym pokoleniom dawnych tradycji i
języka. Niestety nawet dziś, w czasach wydawałoby się
sprzyjających wszelkim mniejszościom i małym narodom, żądza
zysków i przywileje dla koncernów węglowych, zniszczą kolejne
serbskie wioski. Najlepszym przykładem jest Miłoraz
(niem. Mühlrose),
którego ostateczna zagłada, część wioski została już bowiem
wcześniej wchłonięta przez węgiel, zbliża się wielkimi
krokami3.
Warto
zaznaczyć, że poprzez zlikwidowanie szkół z dolnoserbskim
językiem nauczania prestiż tego języka i tak już nadszarpnięty
przez lata germanizacji oraz prześladowań, obniżył się jeszcze
bardziej. Ze wspomnień wielu osób wyłania się obraz rodzin, które
same, dobrowolnie rezygnują z mówienia po dolnołużycku z dziećmi
i zapisywania ich na naukę tego języka w szkole, aby jak sami
twierdzili „zapewnić im lepszą przyszłość”. Całe pokolenia
zostają więc pozbawione tej wielkiej wartości, jaką jest dwu-czy
też wielojęzyczność. Znane są mi oczywiście jednostkowe
przypadki rodzin na Dolnych Łużycach, w których rozmawiało się
od zawsze tylko w językach łużyckich, to jednak jedynie niewielkie
wysepki na ogromnym morzu (auto-)zgermanizowanej większości. Znam
również przypadki, gdzie w wyniku małżeństw mieszanych
niemiecko-serbskich, po urodzeniu dzieci toczyła się swoista walka
o prym jednego z języków. Najczęściej oczywiście wybierano
niemiecki, czego skutki są dziś doskonale widoczne. Ponownie jednak
nie możemy tutaj generalizować, istniały bowiem rodziny, gdzie
dzieci wyrosły serbskojęzycznie.
Nawet
utworzenie w 2001 r. tzw. „Rěcny
centrum Witaj”
w Chociebużu nie pomogło zwiększyć liczby osób, mogących
porozumiewać się płynnie w j. dolnoserbskim. „WITAJ” opiera
się na koncepcji nauki metodą imersji bądź immersyjności –
pojęcia znanego w Polsce głównie w odniesieniu do rzeczywistości
wirtualnej. Immersyjność to zanurzanie się zmysłów, pochłanianie
przez zmysły pewnych bodźców. W projekcie „Witaj” chodzi więc
w uproszczeniu o naukę dolnołużyckiego, w przedszkolach oraz
szkołach podstawowych i średnich na tzw. serbskim obszarze
zasiedlenia, z nauczycielem, który będzie rozmawiał z dziećmi i
młodzieżą jedynie w tym języku, bez względu na ich przynależność
narodową. Chodziło także o to, aby różne przedmioty, zarówno
humanistyczne, jak i ścisłe zostały poprowadzone również po
dolnoserbsku4.
Podane
pod koniec zeszłego roku do wiadomości publicznej wyniki ewaluacji
„Witaj”, podsumowującej prowadzoną od lat rewitalizację j.
dolnołużyckiego, są jednak przerażające5.
Nie trzeba wcale czytać tego niewątpliwie świetnego opracowania,
aby dowiedzieć się jak wyszedł ów językowy eksperyment.
Wystarczy mieszkać na Łużycach Dolnych, aby zauważyć jak wygląda
dwujęzyczność, a raczej jej brak. O ile najmłodsi z grup
przedszkolnych „Witaj” radzą sobie nieźle, o tyle np. uczniowie
Dolnoserbskiego Gimnazjum (DSG), komunikują się głównie po
niemiecku. W tym kontekście przerażającym doświadczeniem była
dla mnie zeszłoroczna Schadowanka,
czyli coroczny bal absolwentów DSG. O ile program kulturalny był na
bardzo wysokim poziomie, o tyle w sali dało się słyszeć jedynie
rozmowy po niemiecku, zaś na parkiet młodzież wyszła dopiero,
kiedy orkiestra zagrała niemieckie lub angielskie szlagiery
(przy serbskich,
które zagrano na początek parkiet był pusty, najwidoczniej
dolnoserbskie utwory współczesne nie były uczniom w ogóle znane).
W
związku z katastrofalną sytuacją dolnołużyckiego odbyła się
także publiczna dyskusja pt. „Język
dolnołużycki
umiera”6,
nagrywana także przez brandenburską telewizję, program lokalny
emitowany raz w miesiącu w j. dolnołużyckim. Moderatorem dyskusji
był Christian
Matthée, znany na Łużycach dwujęzyczny prezenter. Na podium
siedziało kilku ekspertów z serbskich instytucji oraz
zaangażowanych w rozwój kultury i języka dolnoserbskiego ludzi,
dopuszczalne były również głosy z widowni. Niestety nie doszło
do obiecanej „wielkiej debaty” nt. przyszłości j.
dolnołużyckiego. Wielu mądrych ekspertów powiedziało wiele
interesujących, ale niekonkretnych rzeczy. Nie padła za to żadna
jednoznaczna propozycja JAK lepiej rewitalizować dolnołużycki.
Przyszłość nie rysuje się jednak w różowych barwach. Wystarczy
wspomnieć, że zaproszeni uczniowie Dolnoserbskiego Gimnazjum w
większości (był też jeden wyjątek!) skorzystali z niemieckiego
tłumaczenia symultanicznego, zapewnionego w czasie rozmów
(słuchawki). Zapytani przez prezenterkę dlaczego ich zdaniem język
dolnołużycki umiera odpowiadali także… po niemiecku. Fragmenty
tej dyskusji można było zobaczyć 15.06.2019 w serbskiej telewizji,
powinny być dostępne również online7.
Język
dolnołużycki umiera, znika z życia codziennego, cichutko i
oczywiście zgodnie z prawem, jest spychany na drugi plan, jako coś
dodatkowego, czego być może w zasadzie nikt już nie potrzebuje.
Nie posiadam gotowych rozwiązań i nie potrafię zatrzymać
wymierania j. dolnołużyckiego. Mogę jedynie podzielić się
pomysłami, które podałam w ankiecie „JO!
Za Tebje!”8.
Ta ankieta, przeprowadzana już po raz kolejny, ma pomóc w
wypracowaniu tak niezbędnego nam dzisiaj na Łużycach Dolnych
rozwiązania, które byłoby w stanie uratować, znajdujący się na
czerwonej liście UNESCO, jako język zdecydowanie zagrożony
(definitely
endangered9),
dolnołużycki. Wymieniłam następujące działania: podwyższenie
prestiżu j. dolnołużyckiego poprzez działania osób z życia
politycznego w tej sprawie, takich
jak np. burmistrz miasta Chociebuża itd., utworzenie perspektywy
zawodowej dla młodych ludzi,
związanej ze znajomością j. dolnołużyckiego, zmiana statusu j.
serbskiego z przedmiotu fakultatywnego, na przedmiot obowiązkowy dla
wszystkich uczniów (bez względu na pochodzenie) od przedszkola do
matury (aby to osiągnąć potrzeba nauczycieli), zwerbowanie
nauczycieli, gotowych nauczyć się dolnołużyckiego w krajach
słowiańskich jak np. Polska, Ukraina itd. oraz pielęgnowanie j.
dolnołużyckiego w rodzinie, która z definicji jest przecież
podstawową i pierwotną, grupą życia społecznego, kształtującą
kolejne pokolenia.
1Gesetz
über die Ausgestaltung der Rechte der Sorben/Wenden im Land
Brandenburg
(Sorben/Wenden-Gesetz – SWG) vom 7. Juli
1994, (GVBl.I/94, [Nr. 21], S.294), Ustawa
o wytycznych dotyczących praw Serbów/Wendów w landzie
Brandenburgia,
dokument dostępny online.
2
Nowak-Njechorński
M., Życie
pisane i malowane,
tł.. Marciniak St., Warszawa 1989, Ludowa Spółdzielnia
Wydawnicza, s.246.
3MDR Sachsen,
Lausitzdorf
Mühlrose muss Braunkohle weichen,
https://www.mdr.de/sachsen/bautzen/goerlitz-weisswasser-zittau/muehlrose-wird-abgebaggert-100.html,
artykuł z dnia 14.02.2019,
dostęp z dnia 12.06.2019.
4
Kaulfürstowa J., Bemühungen des WITAJ-Sprachzentrums um den
Erhalt und die Verbreitung der sorbischen Sprache,
https://www.witaj-sprachzentrum.de/wp-content/uploads/sites/3/2016/06/Dzelawosc_RCW_ne-Dzelawosc_RCW_ne.pdf,
dostęp z dnia 09.06.2019.
5
Universität Leipzig, Institut für Sorabistik, Abschlussbericht
zur WITAJ-Evaluation,
https://sorb.philol.uni-leipzig.de/start/aktuelles/details/news-id/6695/,
data publikacji 06.12.2018, dostęp z dnia 12.06.2019.
6
Lausitzer Rundschau, Gespräch über wendische Sprache,
https://www.lr-online.de/lausitz/cottbus/rbb-laedt-zu-gespraech-ueber-wendische-sprache-im-stadthaus-in-cottbus-ein_aid-39208975,
dostęp z dnia 12.06.2019.
7
RBB online, Magazyn Łużyca, https://www.rbb-online.de/luzyca/,
dostęp z dnia 12.06.2019.
8Chodzi
o ankietę pn. „Jo!Za
Tebje 2.0”,
http://jozatebje.de/,
dostęp z dnia 10.06.2019.
9
UNESCO, Interactive
Atlas of the World’s Languages in Danger,
http://www.unesco.org/languages-atlas/index.php,
dostęp z dnia 11.06.2019.
Justyna Michniuk jest absolwentką stosunków międzynarodowych (specjalizacja niemcoznawstwo) oraz filologii słowiańskiej (j. serbski i bułgarski) na UMK w Toruniu, a także kursów doskonalenia zawodowego o tematyce logistyka i handel zagraniczny przy Izbie Przemysłowo-Handlowej w Hamburgu. Zawodowo umacnia dobre stosunki polsko-niemieckie oraz pisze teksty do różnych czasopism i dla portali internetowych o tematyce etnologicznej, etnograficznej, ludoznawczej, antropologicznej itp.